Bardzo lubiłem, gdy w pałacu coś się
działo. Niestety najczęściej odwiedzali nas rebelianci, przez co
często byłem utytłany farbą, rzadko, ale zdarzyło się, że kogoś
zranili i poleciała krew. Akurat to mi się nie podobało.
Zdarzało się, że przyjeżdżali do nas goście z zagranicznych delegacji. Lubiłem słuchać głosów włoskich księżniczek, doprawdy urocze panienki. Od czasu do czasu odwiedzała nas również rodzina naszej drogiej królowej Amberly. Zawsze potem było dużo plotek na temat siostry królowej. Gwardziści to straszne plotkary, ale to dzięki nim dowiedziałem się o zbliżającej się ekscytującej imprezie.
Ponownie, po tylu już latach postanowiono urządzić Eliminacje. Cieszyłem się jak nigdy. Świeże mięsko, ciekawe plotki i może w końcu więcej imprez. Choć niestety zawsze miałem relacje z drugiej ręki jako schody frontowe. Schody wewnątrz pałacu miały o wiele lepiej, bo praktycznie znajdowały się w centrum wydarzeń, ale z drugiej strony tyle brudnych podeszew po nich chodziło, tyle rebelianckiej farby miały na sobie, a czasem nawet krew! Nie zazdrościłem im.
Z ogromną niecierpliwością czekałem na ogłoszenie wyników wyboru kandydatek. Gwardziści byli na tyle mili, że słuchali przez krótkofalówki telewizji i miałem relację na żywo. O wyglądzie kandydatek niefortunnie nie miałem jak się dowiedzieć, ale ci którzy oglądali relację w telewizji ochoczo i całkiem głośno komentowali każdą. Większość ich słów nie nadawała się do powtórzenia z czego wywnioskowałem, że raczej żaden pasztet nie trafi za pałacowe mury. Cóż, królewski ród ma swoje priorytety i nie zawsze są nimi mądrość czy uczciwość.
Poruszenie wewnątrz pałacu wzrosło, znaczyło to, że pierwsze kandydatki już są w drodze. Sam zacząłem się niecierpliwić. Gdy podjechała pierwsza limuzyna nie tylko ja byłem na granicy ekscytacji, ale również kamerzyści co chwila chodzący w tą i z powrotem oraz pokojówki poprawiające swoje fartuchy i uśmiechające się półgębkiem. Każdy z nas czuł, że nadchodzące miesiące będą pełne romantycznych chwil i dramatycznych zwrotów akcji, bez czego oczywiście Eliminacje nie mogłyby się obejść. A ja tylko liczyłem, że gwardziści pozostaną tak samo gadatliwi jak do tej pory.
Zdarzało się, że przyjeżdżali do nas goście z zagranicznych delegacji. Lubiłem słuchać głosów włoskich księżniczek, doprawdy urocze panienki. Od czasu do czasu odwiedzała nas również rodzina naszej drogiej królowej Amberly. Zawsze potem było dużo plotek na temat siostry królowej. Gwardziści to straszne plotkary, ale to dzięki nim dowiedziałem się o zbliżającej się ekscytującej imprezie.
Ponownie, po tylu już latach postanowiono urządzić Eliminacje. Cieszyłem się jak nigdy. Świeże mięsko, ciekawe plotki i może w końcu więcej imprez. Choć niestety zawsze miałem relacje z drugiej ręki jako schody frontowe. Schody wewnątrz pałacu miały o wiele lepiej, bo praktycznie znajdowały się w centrum wydarzeń, ale z drugiej strony tyle brudnych podeszew po nich chodziło, tyle rebelianckiej farby miały na sobie, a czasem nawet krew! Nie zazdrościłem im.
Z ogromną niecierpliwością czekałem na ogłoszenie wyników wyboru kandydatek. Gwardziści byli na tyle mili, że słuchali przez krótkofalówki telewizji i miałem relację na żywo. O wyglądzie kandydatek niefortunnie nie miałem jak się dowiedzieć, ale ci którzy oglądali relację w telewizji ochoczo i całkiem głośno komentowali każdą. Większość ich słów nie nadawała się do powtórzenia z czego wywnioskowałem, że raczej żaden pasztet nie trafi za pałacowe mury. Cóż, królewski ród ma swoje priorytety i nie zawsze są nimi mądrość czy uczciwość.
Poruszenie wewnątrz pałacu wzrosło, znaczyło to, że pierwsze kandydatki już są w drodze. Sam zacząłem się niecierpliwić. Gdy podjechała pierwsza limuzyna nie tylko ja byłem na granicy ekscytacji, ale również kamerzyści co chwila chodzący w tą i z powrotem oraz pokojówki poprawiające swoje fartuchy i uśmiechające się półgębkiem. Każdy z nas czuł, że nadchodzące miesiące będą pełne romantycznych chwil i dramatycznych zwrotów akcji, bez czego oczywiście Eliminacje nie mogłyby się obejść. A ja tylko liczyłem, że gwardziści pozostaną tak samo gadatliwi jak do tej pory.
Pierwsza partia kandydatek dosłownie
przeleciała w biegu, nie zdążyłem im się za dobrze przyjrzeć.
Miały raczej lekko przerażone miny, jedna wyglądała jakby miała
się zaraz rozpłakać. Nie wiadomo czy ze szczęścia, czy ze
strachu. Potem przez moment się wszystko uspokoiło, ale widać
było, że coś jest nie tak. Pokojówki nerwowo przebierały palcami
i co chwila wyglądały na drogę. Ewidentnie lot z Karoliny i okolic
się spóźniał. W chwilę potem słyszałem jak gwardzista
wymieniał uwagę z jedną z pokojówek. Okazało się, że niejaka
America postanowiła skraść serca tłumowi zebranemu na lotnisku i
witać się z każdym, kto wyrażał taką chęć. Widać, że nikt
jej nie poinstruował, że liczył się czas i wszystko było
dokładnie zaplanowane.
Po dziesięciu minutach pełnych podenerwowania wreszcie zajechała limuzyna. Pokojówki praktycznie dopadły drzwi i nerwowymi ruchami, nie dotykając dziewcząt próbowały pogonić je, żeby szybciej szły. Zdążyłem się w biegu przyjrzeć jedynej rudej kandydatce. Nie wyglądała szczególnie urodziwie, jej zdecydowanym atutem były te ogniste włosy. Podobno książę lubuje się w niestandardowym wyglądzie, więc dziewczyna miała nieco większe szanse, chociaż z pewnością o tym nie wiedziała.
Zanim całkowicie zniknęły mi z zasięgu słuchu dowiedziałem się, że to właśnie ta ruda była odpowiedzialna za spóźnienie. Miała szczęście, pierwszego dnia nikt za bardzo nie zwracał uwagi na to, chociaż Sylvia z pewnością zrobiła by jej wykład na boku, gdyby tylko miała chwilę czasu.
Reszta dnia minęła raczej monotonnie. Dopóki kandydatki się zjeżdżały było jeszcze ciekawie, tyle nowych twarzy, charakterów. Później zrobiło się zwyczajnie nudno. Dowódca gwardzistów kilkakrotnie zrobił obchód, więc panowie nie mieli jak oplotkować sytuacji, a pokojówki znikły we wnętrzu zapewne pomóc w przygotowaniach do pierwszej nocy w nowym otoczeniu. Po raz pierwszy od wybudowania aż tak żałowałem, że nie jestem wewnętrznymi schodami. Tyle akcji mnie omijało.
_____________________________________________
Po łebkach, pisane na kolanie i nie mam jakoś planu głębiej wdrażać się w tę magiczną historię. Zwyczajnie mam chęć zdissować panią Cass nadając głębszą osobowość schodom niż ona swoim bohaterom. Przewiduję koło sześciu rozdziałów, tyle ile mogłoby być akcji ze schodami. A wasze zadanie to ewentualnie przyklaskiwanie mi i solidne wytykanie błędów. Żadnej bety nie mam, chętni z anonima mogą wskazać mi co odwaliłam nie tak.
Dziękuję i miłego dnia życzę.
Po dziesięciu minutach pełnych podenerwowania wreszcie zajechała limuzyna. Pokojówki praktycznie dopadły drzwi i nerwowymi ruchami, nie dotykając dziewcząt próbowały pogonić je, żeby szybciej szły. Zdążyłem się w biegu przyjrzeć jedynej rudej kandydatce. Nie wyglądała szczególnie urodziwie, jej zdecydowanym atutem były te ogniste włosy. Podobno książę lubuje się w niestandardowym wyglądzie, więc dziewczyna miała nieco większe szanse, chociaż z pewnością o tym nie wiedziała.
Zanim całkowicie zniknęły mi z zasięgu słuchu dowiedziałem się, że to właśnie ta ruda była odpowiedzialna za spóźnienie. Miała szczęście, pierwszego dnia nikt za bardzo nie zwracał uwagi na to, chociaż Sylvia z pewnością zrobiła by jej wykład na boku, gdyby tylko miała chwilę czasu.
Reszta dnia minęła raczej monotonnie. Dopóki kandydatki się zjeżdżały było jeszcze ciekawie, tyle nowych twarzy, charakterów. Później zrobiło się zwyczajnie nudno. Dowódca gwardzistów kilkakrotnie zrobił obchód, więc panowie nie mieli jak oplotkować sytuacji, a pokojówki znikły we wnętrzu zapewne pomóc w przygotowaniach do pierwszej nocy w nowym otoczeniu. Po raz pierwszy od wybudowania aż tak żałowałem, że nie jestem wewnętrznymi schodami. Tyle akcji mnie omijało.
_____________________________________________
Po łebkach, pisane na kolanie i nie mam jakoś planu głębiej wdrażać się w tę magiczną historię. Zwyczajnie mam chęć zdissować panią Cass nadając głębszą osobowość schodom niż ona swoim bohaterom. Przewiduję koło sześciu rozdziałów, tyle ile mogłoby być akcji ze schodami. A wasze zadanie to ewentualnie przyklaskiwanie mi i solidne wytykanie błędów. Żadnej bety nie mam, chętni z anonima mogą wskazać mi co odwaliłam nie tak.
Dziękuję i miłego dnia życzę.
Ciekawie się zapowiada. Powodzenia z nowym blogiem!:)
OdpowiedzUsuńciekawie będzie, nie mogę się doczekać, co dalej! :)
OdpowiedzUsuńdorey-doorey.blogspot.com
Pisz pisz, zapełniasz lukę po Beige i Maryboo ;). Wakacje takie długie... Będę zaglądać w niedziele, mam nadzieję, że będą nowe rozdziały. Bardzo przyjemna lektura! Nie mogę się doczekać akcji z kroczem (bo chyba to wydarzenie miało miejsce w schodkowym polu widzenia?).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Długo się zastanawiałam, ale aż szkoda byłby odpuścić sobie taką akcję. :D
UsuńAutorce gratuluję nieszablonowej idei ;) Chociaż w imieniu Cass muszę się oburzyć: jak to " nie wyglądała szczególnie urodziwie"?! Toć to naczelna Mary Sue naszej serii!
OdpowiedzUsuńJa widać schody stać na obiektywizm :).
UsuńPopieram ten pomysł w 100 % i chyba trzeba przetłumaczyć i wysłać to aŁtorce ;)
OdpowiedzUsuńWyłapałam tylko dwa błędy: w pierwszym akapicie w ostatnim zdaniu powinno być "Akurat to mi się nie podobało".
W piątym akapicie w trzecim zdaniu schody mówią o sobie "byłam", choć przez cały czas mówią o sobie niejako w formie męskiej ;)
Pozdrawiam.
Już widzę jak Kiera odbiera to opowiadanie. xD Pewnie stwierdziłaby, że jej zazdroszczę i że chcę się na niej wybić. :3
UsuńDziękuję za poprawki. Już edytowałam. :D Trochę ciężko mi się pisze jako facet i nie zawsze zauważam zmianę formy, bo żeńska to standard dla mnie. xD